Zdarza się, że mimo tego, że cierpimy coś nie pozwala nam ruszyć do przodu. Nie odpuszczamy, bo może to być związane z głębszymi mechanizmami psychologicznymi, które wpływają na postrzeganie własnej traumy i cierpienia. Osoba może odczuwać potrzebę, aby jej krzywda i cierpienie były zauważone i uznane, co wynikać z kilku potencjalnych źródeł:
Potrzeba uznania i walidacji: Trauma często powoduje, że osoba czuje się niewidoczna lub niesłuchana. Cierpienie może stawać się sposobem na uzyskanie uwagi, której być może brakowało w przeszłości, np. w dzieciństwie. Być może cierpienie jest dla danego człowieka dowodem na to, że jej doświadczenia są ważne.
Trudność z wyjściem poza rolę ofiary: Kiedy ktoś długo cierpi, może to stać się elementem tożsamości. W takim przypadku osoba może obawiać się, że jeśli przestanie cierpieć, straci część siebie lub że jej historia straci na znaczeniu. To może być rodzaj wewnętrznego konfliktu – chęć wyjścia z cierpienia, ale jednocześnie lęk przed utratą tego, co to cierpienie symbolizuje. Ważne jest na początku to czy osoba czuje się i chce być kimś poza cierpieniem, czy chce dodać coś, zbudować również inne obszary życia.
Przywiązanie do roli ofiary: Osoba może być nieświadomie przywiązana do roli ofiary, co daje jej pewne korzyści emocjonalne lub społeczne. Na przykład może czuć, że dzięki temu inni będą ją wspierać lub rozumieć. Wyjście z roli ofiary wymaga odwagi i wiąże się z utratą tej części tożsamości i relacji, które z tą częścią siebie została wytworzona. Czasami osoba rolą ofiary zasłania realną samotność. Jednocześnie można do tego wyzwania podejść z lękiem i się wycofać lub zaufać, że gdzieś tam czeka utracona, zdrowsza część osobowości i można ruszyć w jej kierunku każdego dnia podejmując aktywne działania, decyzje, stawiając sobie granice, że już dość, buntując się tam, gdzie się milczało lub/i schować topór wojenny tam, gdzie się walczyło. Tak, tak, ofiary też potrafią walczyć czując się pokrzywdzone, tylko ta walka jest bezowocna, bo ofiara nie idzie po swoje, to przeczy założeniom. Gdyby przekierowała energię na zaspokojenie siebie i sprawiła, że wzięła ze świata coś, dzięki czemu poczuła się lepiej to przestałaby być człowiekiem w roli ofiary, a stałaby się człowiekiem decydującym o swoim losie.
Poczucie sprawiedliwości: Osoba może wierzyć, że cierpienie jest formą sprawiedliwości za doznane krzywdy. W pewnym sensie to cierpienie "daje prawo" do uznania traumy. Zakończenie cierpienia mogłoby zostać odebrane jako zaprzeczenie wagi przeszłych doświadczeń. Jednak należy sobie zadać pytanie, kiedy uwierzyliśmy, że nasze cierpienie jest formą sprawiedliwości? W którym kawałku jest to sprawiedliwość? Pozostawanie w cierpieniu daje triumf krzywdzie, która rani cały czas... a więc sprawiedliwie traktowane jest źródło cierpienia? Nie, gorzej, jest to jedyna strona, która się liczy w tej rozgrywce, bo to ona jest spełniona.
Samokaranie: Niektóre osoby cierpiące na traumę mogą mieć tendencję do samokarania, gdzie utrzymywanie cierpienia jest formą radzenia sobie z poczuciem winy, wstydu lub innych negatywnych emocji związanych z traumą. W rezultacie osoby te zapętlają się w co raz większym poczuciu niespełnienia swoich podstawowych i głębokich potrzeb ciała, umysły oraz duszy. Na podstawie tego wyciągają wniosek, że nie są tego warte, mają poczucie winy, że coś zaprzepaszczają i zawodzą oczekiwania swoje i innych oraz poczucie wstydu z oceniając rezultaty swoich działań. Inaczej mówiąc, wpadają w spiralę strat.
Ważne jest, aby zrozumieć jaką po co jest to cierpienie i co mogłoby je zastąpić w procesie zdrowienia. Ważne, by praca nad tym odbywała się w bezpiecznej atmosferze, gdzie osoba poczuje, że jej emocje i doświadczenia są w pełni uznane.
Przyjmuję w Poradni Psychologicznej Synergia
(+48) 505 936 530
https://www.synergia-poradnia.pl/
ul. Krotoszyńska 6, Warszawa